niedziela, 29 marca 2020

Pomysły ludzi w czasie izolacji, czyli kiedy rozsądek daje sobie wolne

Jestem na książkowym haju. Nie mam wyjścia, muszę, bo jak zaczynam sprawdzać doniesienia ze świata, to moje serce odmawia posłuszeństwa, a mózg produkuje takie sny, że dziękuje bardzo.
W związku z czym czytam, unikając konsekwentnie thrillerów medycznych, a wieczorkami kontynuujemy rodzinne seanse filmowe. 
Postawiliśmy z mężem ambitnie na różnorodność. 
Z lekkim rozrzewnieniem postanowiliśmy zaprezentować naszej młodzieży "Szklaną Pułapkę", żeby dzieciaki zobaczyły jak Bruce Willis wyglądał z włosami. 
Dopuszczaliśmy możliwość, że sensacja z czasów, kiedy jeszcze nie było komórek, rozczaruje nasze potomstwo, tymczasem dzieci zaskoczyły nas zupełnie i zapałały miłością do filmu. 
A ponieważ Bruce Willis wyprodukował pięć części kultowej "pułapki", musieliśmy oczywiście obejrzeć wszystkie. 
Potem zaryzykowaliśmy "Forresta Gumpa", który również okazał się sukcesem i mocno po całości, czterogodzinnego "Ben Hura", (wersja z Charltonem Hestonem). I tu już całkiem padłam z wrażenia, bo Junior nie tylko zachwycił się "Forrestem, Gumpem", ale również "Ben Hurem".
Wzruszyłam się, wśród tych, wszystkich komputerowych śmieci zobaczyłam dla niego światełko w tunelu.

Jednym słowem staramy się jak możemy, żeby nasze dzieciaki, a zwłaszcza niepełnoletni Junior jakoś przeżyły izolację bez traumy na całe życie, bo Córka z racji niedawno osiągniętej pełnoletności dysponuje zaporowymi siłami psychicznymi.

Sąsiedzi również się starają i regularnie wyprowadzają na długie spacery z małym truchcikiem dzieciaki i pieski, (jak pada w płaszczykach przeciwdeszczowych, pieski nie dzieci).
A ostatnio tatuś dał dzieciakowi poprowadzić malutką koparkę. I to nie jest żadna konfabulacja. Na przeciwko nas cały czas trwają, (teraz trochę wolniej), prace budowlane i powstaje pałac średnich rozmiarów. To, że na skutek znacznego zwiększenia metrażu, praktycznie nie będzie ogrodu nikomu zdaje się nie przeszkadzać.
Chwilowo w charakterze mikro ogródka występują zwały ziemi, które są pomału niwelowane przez koparkę. I właśnie to śmieszne małe urządzenie ostatnio prowadziło znudzone najwyraźniej dziecko, a tatuś dyndał z boku. Miał szczęście desperat, że tylko my to obserwowaliśmy, (z wielkim zainteresowaniem), bo w innym przypadku miałby na głowie policję, straż pożarną i opiekę społeczną. 
Wygląda na to, że osiedlowy monitoring chwilowo miał przerwę, albo wszyscy bali się zareagować, żeby nie spotkać innej jednostki ludzkiej potencjalnie zionącej wirusem.

To co dzieje się w amerykańskich szpitalach konsekwentnie przemilczę, ale nie odmówię sobie przyjemności opisania postawy obywatelskiej gubernatora Teksasu Dana Patricka.
Otóż ów pan lat 69, niewątpliwie zasłużony dla społeczeństwa, w odpowiedzi na sugestie Prezydenta Trumpa, że izolacja rujnuje amerykańską gospodarkę, publicznie wygłosił odezwę.
Stwierdził mianowicie, że w trosce o amerykańską gospodarkę i przyszłe pokolenia, izolację i ogólne "zamknięcie", należy zakończyć, a starsze pokolenie powinno się poświęcić i bez szemrania zarazić się wirusem i umrzeć, skoro inaczej się nie da.
Wręcz zaapelował do wszystkich Babć i Dziadziusiów, żeby zgłaszali się na ochotników do przyspieszonego opuszczenia, (bo gospodarka cierpi), tego łez padołu.
On sam jest również gotów bohatersko poświecić swoje życie dla tej wzniosłej idei.

Nie będę się wypowiadać o wpływie pandemii na przyszłości gospodarki na świecie, ale myślę, że jakbym miała poświęcić swoje życie znalazłabym lepszy powód, bo ten jakoś do mnie nie przemówił.
Gospodarki rozkwitały i przeżywały kryzysy, ginęły i powstawały cywilizacje, giełdy przeżywają wzloty i upadki, te wahnięcia są od zawsze wpisane w historię ludzkości.
Może byłoby warto przypomnieć tym wszystkim, którzy chcą umierać dla gospodarki, żeby raczej pomagali i żyli dla ludzi, bo to mimo wszystko jest znacznie trudniejsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz