piątek, 1 listopada 2019

Wielki Kanion, czyli przepaść z charakterem

To ciekawe, że w dobie szalejącej technologii, kiedy wystarczy mieć połączenie z internetem i można zwiedzić praktycznie cały świat bez ruszania się z domu, są jeszcze ludzie, którzy chcą zobaczyć świat na własne oczy.
Może nie kusi mnie cały świat, ale są miejsca, do których zawsze chciałam pojechać, aczkolwiek chyba raczej nigdy nie myślałam, że uda mi się zobaczyć Wielki Kanion.

I oto jechałam w siną dal, słuchając opowieści pani pilotki i kierowcy. 
Najpierw zahaczyliśmy o Zaporę Hoovera, ale o tym będzie w oddzielnym poście. Zapora i Kanion są zdecydowanie za duże, żeby mogły mi się razem zmieścić.

Po paru godzinach dojechaliśmy na miejsce, na tym etapie już spora część turystów wyglądała, jakby chciała wysiąść gdziekolwiek, żeby już tylko przestać słuchać wynurzeń gadatliwych przewodników.
Cała grupa została pouczona na okoliczność zgubienia i innych głupot, które mogłyby nam przyjść do głowy, ze szczególnym naciskiem na niedokarmianie wiewiórek.
Są one bowiem straszliwie utuczone i ich poziom cholesterolu przekracza normę, (nie wiem co na to główne zainteresowane, czyli wiewiórki).

Następnie okazało się, że kierowca zabiera mniej chętnych ze sobą do knajpki z widokiem na Kanion, a pani pilotka napalonych piechurów na zwiedzanie Kanionu z bliska.
Uszczęśliwili wszystkich informacją, że autobusem leniuchy dojadą w 5 minut, a dzielni odkrywcy spotkają się z nimi po dwóch godzinach z ogonkiem, (długość ogona nie została sprecyzowana do końca).
Zgłosiliśmy z mężem gotowość do spaceru.

Wysiedliśmy z autokaru, a tu parking i uroczy las, kanionu, albo nawet małej dziurki w ziemi brak. Po chwili drzewa się przerzedziły, wyszliśmy prosto na jeden z punktów widokowych i przed nami zaprezentował się pięknie Wielki Kanion. 
Moje pierwsze wrażenie było dość niezwykle, mianowicie na chwilę straciłam poczucie czasu i nie byłam w stanie nie tylko mowić, ale i myśleć, jakby wszystko dookoła oprócz mnie przestało istnieć. 
Ten błogostan niestety trwał bardzo krótko i dzielna pilotka gwiżdżąc na nas gwizdkiem, jak na tresowane psy, zaczęła nadawać tempo.
Przygotowaliśmy się z mężem jak na przejście Doliny Śmierci, (jeszcze nie byłam), odpowiednie buty i woda w celu nawadniania.
Oczekiwałam wędrówki wśród kamieni po nierównym podłożu, w palącym słońcu i grasujących dookoła węży i skorpionów.
Sprawdziło się tylko słońce i to też nie do końca, bo nie paliło, ale było bardzo ostre i pod koniec dnia miałam problemy z oczami.
Dobrze, że miałam bluzę, bo bym zmarzła, (przynajmniej na pewnych odcinkach).

Kończąc temat zagrożeń śmiertelnych, ludzie, (przynajmniej według pilotki), nie umierają  w Wielkim Kanionie na skutek ataku jakiegoś dzikiego lub jadowitego zwierza, lecz na skutek ataku głupoty osobistej.
Co roku kilkadziesiąt osób spada, ponieważ chcą sobie zrobić wystrzałowe zdjęcie, (w tym wypadku prawie pośmiertne), ewentualnie chcą sobie popatrzeć na dno, tylko wychodzi im to bardziej z lotu ptaka, (nielota),

A spaść jest naprawdę bardzo łatwo, bo oprócz kilku punktów widokowych, nie ma tam żadnych zabezpieczeń.
Wielki Kanion, a raczej jego malutką część, mogliśmy obejść kulturalnie po wybetonowanej ścieżce, znajdując się parę metrów, a czasami nawet mniej od krawędzi.
Widziałam ludzi w różnych pozach, praktycznie wiszących nad przepaścią. 
Ten widok był chyba bardziej przerażający od samej wysokości Kanionu.

Prawdopodobnie każdy wie jak wygląda Wielki Kanion, w skrócie olbrzymia przepaść w pomarańczowych skałach.
Rzeczywistość jest trochę inna, przede wszystkim kolor skał zależy od pory dnia i roku. My mieliśmy szczęście i mogliśmy podziwiać Kanion w pełnej krasie, może nie w tonacji pomarańczowej, ale widoczność była bardzo dobra.

Wielki Kanion jest obezwładniający, majestatyczny i piękny. Wiele razy podczas tej wędrówki miałam wrażenie, że patrzę na foto tapetę i krawędź wręcz przyciągała mnie do siebie.
Obiektywnie patrząc jest to olbrzymia dziura w ziemi, ale ma w sobie coś hipnotyzującego. 
Według pani przewodniczki Wielki Kanion oddycha, a wręcz zachowuje się Ocean, tylko zamiast fal ludzi porywają prądy powietrzne.
Z wielką chęcią przeszłabym się po dnie, co jak się okazało jest całkowicie niemożliwe i nawet loty dronów są tam zabronione.
Co błyskawicznie obudziło moją, słowiańską teorię spiskową, co tam może być schowane ?

Podczas naszej wędrówki, kiedy już zaczęłam sobie gratulować w duchu jaka jestem dzielna, minęły nas dziarskim krokiem dwie panie, które wiek emerytalny miały już dawno za sobą. 
A to było jeszcze nic, w naszej grupie była pani lat 84, która przeszła z nami cały dystans, głównie idąc, tylko od czasu do czasu jadąc na wózku. 
Przysięgam, że jak wracaliśmy była w lepszym stanie i wyglądała świeżej niż my.

W pewnym momencie zaczęło mi się robić tak trochę dziwnie i kiedy już zaczęłam się na poważnie martwić o swoje zdrowie, pani pilotka uszczęśliwiła nas informacją, że jesteśmy na takiej wysokości, że na pewno mamy problemy z tlenem. 
Zgadza się mieliśmy.

W końcu  dzielnie dotarliśmy do knajpki, gdzie czekała na nas reszta wycieczki. Wróciliśmy grupowo do autokaru. Wszyscy wyglądali tak samo i poruszali się jak przysłowiowe muchy w smole. Różnica była tylko taka, że część z nas ledwo szła o własnych siłach, a część snuła się jak znudzone mopsy, po prawie trzygodzinnym leżakowaniu.

Oprócz niewątpliwej urody Wielki Kanion jest stary i chyba częściowo dlatego Amerykanie go tak lubią. 
Rozłożyli wszystkie pokłady skał na czynniki pierwsze, warstwa po warstwie oceniając wiek prawie każdej skały.
I tu wyszło na jaw kilka ciekawych rzeczy, mianowicie kilka skał ułożyło się niezgodnie z logiką i oczekiwaniami badaczy.
Wygląda na to, że Wielki Kanion ma charakterek i nie lubi być szufladkowany, może dlatego mnie tak coś do niego ciągnęło.































2 komentarze:

  1. Piękny, gratuluję wycieczki i .... zazdroszczę, ale mam nadzieję, że jednak marzenie spełni się i przejdę z North Rim na South Rim... zobaczymy... Fantastyczne wspomnienia na zawsze pozostaną w sercu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń