poniedziałek, 20 maja 2019

Sukienka nr 1, czyli kurier wieczorową porą

Zaczęły pojawiać się kreacje balowe i tak sobie pomyślałam, że żeby nie było nudno, bo zbyt duża ilość brylantów, (nawet sztucznych) i tiuli, (nawet super powiewnych), może przytłoczyć, postaram się opisy sukienek urozmaicić różnymi anegdotkami z życia na emigracji.


Sukienka nr 1 zaskoczyła nas, ponieważ została dostarczona dzień wcześniej, w dodatku wieczorem.
Tutaj małe wyjaśnienie, w USA zamówione paczki, o ile nie mają specjalnej adnotacji, że odbiorca musi pokwitować, (a mają raczej rzadko), są zostawiane pod drzwiami.
Jak przyjechaliśmy do Stanów i wpadliśmy w wir zamawiania potrzebnych rzeczy, bardzo często znajdowaliśmy paczki leżące przed drzwiami. 
Junior pasjami to lubił, kojarzyło mu się ze Świętym Mikołajem, który stracił rachubę czasu i szaleje w lecie. 


Co ciekawe i bardzo podnoszące na duchu, te paczki mogą leżeć i nikt ich nie kradnie. Kiedy byliśmy w Meksyku, przyszły dwie paczki i poleżały sobie przed drzwiami przez parę dni czekając na nas nieruszone, (wiewiórki pilnowały).
Wieczorkiem przyszło powiadomienie, że przesyłka została dostarczona, rzuciłam się jak rącza gazela do drzwi, a tu za drzwiami tylko echo.
Mąż zasugerował, że może wcisnęli do  skrzynki pocztowej, byłam raczej sceptyczna, bo oczekiwałam pudła, ale poczłapałam do skrzynki.
W środku coś było, w dodatku wielkiego, nadzieja we mnie ożyła na nowo.

Zaniosłam torbę do domu i zawołałam córkę w celu grupowego otwarcia paczki.
Najpierw buchnął blask cekinów i malutkich brylancików, a potem spłynęła fala satyny kolor bordo.
Tutaj nastąpi ten moment, kiedy czytający panowie mogą opuścić i wrócić do czytania za jedenaście linijek.

Sukienka w typie nazywanym przeze mnie indyjskim, czyli dwuczęściowa. 
Góra bez rękawów pod szyję i częściowo odkrytymi plecami. 
Cała składająca się ze srebrny cekinów i malutkich sztucznych brylancików.
Dół to rozkloszowana spódnica z satyny, w kolorze bordo, z paskiem tak samo błyszczącym jak gorsecik. Obiektywnie jakość wykonania i materiału jest naprawdę bardzo dobra. Moje dziecko wyedukowane w tej materii w szkole, było pod wrażeniem.

Nastąpiła przymiarka i wreszcie zobaczyłam to na co czekałam w salonach podczas mierzenia tych, wszystkich sukni balowych, pojawił się blask w oczach mojej córki. 
To jest ten rodzaj światła, który powinien bić od każdej dziewczyny, która wkłada sukienkę i wybiera się na bal.

Z praktycznych szczegółów, sukienka oczywiście jest za długa, ale oprócz tego pasuje idealnie. Na następne niestety trzeba będzie czekać do przyszłego tygodnia, ale oprócz radosnej ekscytacji nie ma już stresu. 
Nawet jeżeli pozostałe sześć sukienek okaże się gigantyczną pomyłką, kreacja już jest i teraz może tylko być lepiej, a już jest wspaniale.

I na koniec anegdotka.
Jakiś czas temu spotkałam bardzo sympatyczną Polkę, która w Stanach rezyduje już parę dekad. Poplotkowałyśmy chwilę w tonie patriotycznym i na koniec zapytałam jak szybko przyzwyczaiła się do opieki lekarskiej w stylu amerykańskim. 
Przyznała, że było jej ciężko przez ładnych parę lat, ale obecnie woli już amerykańską służbę zdrowia niż polską, aczkolwiek patriotyzm cały czas z niej bucha.
Po czym z rozrzewnieniem wspomniała, że przez lata miała super lekarza, tylko że niestety umarł na grypę.

2 komentarze: