piątek, 22 lutego 2019

Smętne Gacie i jacuzzi, czyli co grzeje, a co ziębi

Podgolony Pączuś, (jak się okazało przy bliższym poznaniu, posiadający ogniste imię Raul), wraz z kumplem konsekwentnie reanimują moją piwnicę, dewastując przy okazji inne części domu. 


Kumpla ochrzciłam mianem Smętne Gacie na zasadzie przekory i konkretnych przesłanek. Przekory, bo ogólnie kawał z niego chłopa, obiektywnie można powiedzieć "kawałek przystojnej mężczyzny", tylko niestety za bardzo idącego z duchem czasu. 
Mianowicie jest to jeden z osobników lubujących się w pokazywaniu bielizny i noszeniu spodni gdzieś pod pośladkami.

W efekcie spodnie zwisają z niego wręcz depresyjnie, bez żadnych szans na podniesienie.
W związku z czym, wiem już wszystko o jego bieliźnie osobistej, aczkolwiek jest to wiedza, bez której z łatwością byłabym w stanie wyobrazić sobie moją, dalszą egzystencję.
Zauważam u siebie widoczne wpływy pochodzące z lektury indiańskiej.
Jak tak dalej pójdzie każdy fachowiec dorobi się indiańskich dwuczłonowych imion.

Smętne Gacie ruszając kusząco brewkami zagaił do mnie po hiszpańsku, rozczarowałam gościa, że nic z tej konwersacji nie wyjdzie. Przeszedł cwaniaczek na angielski i uszczęśliwił mnie informacją, że musi skontrolować moja sypialnię i łazienkę.


Najwyraźniej brak zapału na mojej twarzy był dość przejrzysty, bo przystojniaczek, ciągle nie przejmując się opadającymi spodniami, zawlókł mnie w kąt kuchni i kazał podziwiać sufit.
Karnie popatrzyłam, a Smętne Gacie uświadomiły mi, że przecieka mi łazienka i lada moment odpadnie kawał sufitu, co już widać. No niestety widać nawet moim, nieprofesjonalnym okiem.

Czaruś, podciagnął ociupinkę gacie, bo jednak walka z grawitacją trwa i zakomunikował, że najwyraźniej zepsuło mi się jacuzzi.
No fakt, jacuzzi brzmi lepiej niż wanna.

Ignorując uśmiechy Smętnych Gaci, umówiłam się na inspekcję jak moje nieocenione, starsze dziecko wróci ze szkoły i będę mogła zaatakować eleganta dwujęzycznie angielsko-hiszpańsko.

Córka wróciła, zawlokłyśmy ognistego fachowca do łazienki, problemem okazał się prysznic.
Chcę być obecna, kiedy powiedzą to mojemu mężowi, który kocha ten prysznic, że nie może z niego korzystać, aż zalepią wszystkie dziury.

Przy okazji Smętne Gacie, stojące najwyraźniej wyżej w hierarchii niż Podgolony Pączuś, skontrolowały nasze zabezpieczenia lodowatych wyziewów.
Geniusz był przekonany, że zalepiłyśmy otwory, żeby nam było zimniej w zimie. 
Dopuszczał też możliwość, że zalepiłyśmy otwory wylotowe, żeby im biedakom było za gorąco w piwnicy, (najwyraźniej wyglądam na sadystkę).

Zawsze w takich chwilach zastanawiam się jak oni sobie wyobrażają Europę. 
Może faktycznie uważają te niedźwiedzie na ulicach, żłopiące od czasu do czasu wódkę, (celem rozgrzania), za stan faktyczny, a nie żart.

Honorując zasadę "ufaj i sprawdzaj", najpierw nam zaufał, a potem odlepił jedno zabezpieczenie i zrobił minę jak nasze świnki, tzw. zdziwiony wytrzeszcz.
Dość długo zajęło mu zrozumienie fenomenu grzania w lecie i chłodzenia w zimie. 
Tak bowiem działa nasza amerykańska klimatyzacja.
Obiecał zdać relację Plenipotentowi, uszczęśliwił mnie wizją dłuższej znajomości, zrycia ścian, przeciągnięcia prac budowlanych do lipca, zgarnął Podgolonego Pączusia i zniknął z horyzontu.

I teraz rozpatruję wszystkie możliwości, jest ich kilka. 
Wyprowadzić się, uciec na Wyspy Karaibskie, wpaść w jakiś rozweselający nałóg lub zakumplować się z fachowcami i wynająć im piwnicę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz