Nowy Rok przywitał nas deszczem i jeleniami.
Jelenie wykazały się przyzwoitością i przyszły złożyć życzenia.
Wparadowały nam rano do ogrodu trzy piękne łanie. Poczęstowały się kukurydzą, łaskawie pospacerowały w kółko, pozwalając się podziwiać, a potem poszły gościć się do sąsiadów.
Nie pojawił się żaden skacowany sylwestrową zabawą, szop, ale nie tracę nadziei.
Deszcz, natomiast bez sentymentów, w krótkim czasie zalał nam piwnicę i w jest mokro do tej pory.
Co niestety oznaczało wznowienie kontaktów z Plenipotentem i całą bandą fachowców, taka fajna rozrywka mi się przytrafiła na dobry początek roku.
Po serii telefonów, uparcie ignorowanych przez Plenipotenta, udało mi się go wreszcie złapać. Działając podstępem, do rozmowy oddelegowałam córkę, która po hiszpańsku, powiedziała to samo co ja po angielsku.
Przekaz był jasny, piwnica jest mokra i śmierdząca, a mamusia średnio skłonna do wyrozumiałości, za to bardzo skłonna do napisania donosu do właściciela domu.
Pan się przejął, (na zewnątrz, co sobie o nas pomyślał, pewnie nie nadaje się do druku), przysłał fachowca.
Biedny malutki facio chodził w kółko i prawie płakał. Następnie, po otrząśnięcia się z szoku rozpoczął dewastację piwnicy.
Przestało padać, a woda cały czas się lala z sufitu, wiec wydedukował geniusz, że oprócz powodzi coś jeszcze się zepsuło.
A ponieważ rury biegną w suficie, zaczął dziurawić sufit, licząc na szczęśliwy traf lub boską interwencję.
To są te momenty, kiedy naprawdę cieszę się, że to nie jest moja własność, bo pewnie by mnie coś trafiło i na pewno nie byłaby to radość o poranku.
Gdzieś w połowie tej niszczycielskiej działalności, udało mu się znaleźć dziurawą rurę. Także teraz piwnica oprócz tego, że jest mokra i śmierdząca, to na dodatek zrujnowana i brudna.
Rura do wymiany, (średnicy około 20 cm), okazała się wyjątkowo duża.
Facio zalepił ją tymczasowo i pojawił się następnego ranka.
Kuł, wiercił i prawdopodobnie płakał. Jak po paru godzinach zapytałam się go jak mu idzie, odpowiedział, cytuję: "Je, je". Nie wiem czy chciał sobie śpiewać czy jęczeć.
Zrezygnowałam z przesłuchania, po jakimś czasie zauważyłam, że uciekł. Zanim zdążyłam się zdenerwować wrócił z jakaś częścią. Znikał tak jeszcze parę razy i przywoził rożne materiały. Taaaak nie ma to jak świetna organizacja pracy.
Do facia mam podejście łagodne, ponieważ z całej bandy Plenipotenta, tylko on jeden faktycznie pracuje i ma jakieś sukcesy na tym polu.
Aczkolwiek mam wrażenie, że za każdym razem jak go widzę, to robi się mniejszy.
I tak nam upojnie mijały godziny. Huk, pył, ja i i on.
Wreszcie pojawił się Plenipotent, dziwne, że świat nie zamarł ze zdziwienia, a ja w związku z tym spóźniłam się z rozwinięciem czerwonego dywanu.
Panowie razem zniknęli w piwnicy, ale byłam czujna, złapałam cwaniaczków, jak usiłowali wymknąć się cichaczem.
Rok temu, przez myśl nie przyszłoby mi, że w takich sytuacjach obowiązuje zasada mocno ograniczonego zaufania, a teraz proszę złapałam dwóch chłopów i dodatkowo ich wyspowiadałam.
Co ciekawe w takich chwilach odzyskują zdolności językowe i przyparci do muru, nie maja problemów z komunikacją po angielsku.
Plenipotent wyprostował się z dumą, (przeczy latynoskim standardom, bo ma ponad 180 cm), albo może to była próba zastraszenia.
Następnie uszczęśliwił mnie informacją, że niestety operacja rury się nie powiodła i będą wymieniać wszystkie rury wodne i gazowe w suficie, a następnie rozwalać i kłaść nową podłogę.
Czas trwania akcji dwa tygodnie, czyli będziemy mieli szczęście jak się wyrobią na Wielkanoc, (w tym roku).
Bardzo i szczerze Ci współczuję. Nie znoszę remontów. Wręcz mnie paraliżują … kupa stresu i prawie depresja :(
OdpowiedzUsuńDzięki ! Mam poważne obawy, że skują cały dom.🤭🤬
OdpowiedzUsuńI gdzie będziecie wtedy mieszkać ? :)
OdpowiedzUsuń