czwartek, 21 czerwca 2018

Góralu czy ci nie żal, czyli zmęczenie muzycznego leadera oraz mały skok w bok

Mój, biedny muzyczny leader się poddał. Stwierdził, że chwilowo kończy przygodę z amerykańską szkołą, zaczyna wakacje, ewentualnie może zaśpiewać prywatnie dla rodziny. 
Tak, dzieciak też doszedł do punktu krytycznego,  na pewno gips na łapce nie poprawił sytuacji, mówiąc szczerze zupełnie mu się nie dziwię.

W związku z tym pozostaje mi tylko oficjalnie ogłosić koniec roku szkolnego i zacząć zbierać się do odlotu coś jak bociany, w związku z czym może być trochę ckliwie.

Póki co przyszło nam zbudować dwa gniazda. Nie wiem co czują bociany, ani gdzie czują się tak naprawdę w domu. 
Pewnie podróże jak każdego męczą je okrutnie, ale przynajmniej nie mają problemów wizowych.

A u nas teraz serce w rozterce. Mojego orła zostawiam w jednym gniazdku, (razem ze świniami i rybkiem do towarzystwa), a do drugiego zabieram moje pisklaki i lecę, dźwigając walizy. 

Kochana Rodzino szykujcie zupę pomidorową nadlatujemy !

Podobno "tam dom, gdzie serce twoje", chociaż przecież można kochać więcej niż jedną osobę, czy miejsce i co się dzieje, jeżeli są one oddalone od siebie o tysiące kilometrów ?

Póki co latam jak kot z pęcherzem, załatwiam rożne sprawy, przygotowuję biednego męża do samotnego trybu życia (mam nadzieję, że mi za bardzo nie zdziczeje) i staram się o niczym nie zapomnieć.

Ambitnie na przykład postanowiłam zmienić wodę rybkowi, w celu stworzenia mu higienicznych warunków życia, kiedy mnie nie będzie.

Najpierw rybek nie dawał się złapać w celu opuszczenia akwarium, gdyby miał nogi to można by powiedzieć, że się zaparł. Nie wiem jak brzmi wodny odpowiednik, tego co wyczyniał, może usiłował nas zwodować, ewentualnie wpuścić w szuwary.

W końcu nam sie udało, bo razem z córka urządzałyśmy to polowanie i wylądował w kubku. 
Sprzątnęłyśmy niewdzięcznikowi posiadłość i postanowiłyśmy odczekać parę minut, żeby wyrównała się temperatura wody.

W celu stworzenia naszemu bojownikowi luksusowych warunków życia, zgłębiłam tajniki hodowli, pielęgnacji itd. 
Spotkałam się z informacjami, aczkolwiek niepotwierdzonymi, że bojowniki skaczą.

Nie wiem czy wszystkie, ale ten nasz bandyta skacze. Najwyraźniej był tak wkurzony, że siedzi w kubku zamiast w akwarium, (zmiana metrażu najwyraźniej nie przypadła do gustu małemu snobowi), że postanowił sam się przemieścić. 

Nie widziałam samego skoku, ale miał szczęście, że byłam w tym samym pokoju i sprawdzałam co chwilę temperaturę, bo znalazłam gnojka leżącej obok kubka.
Wydałam pisk, o jaki się w życiu nie podejrzewałam, a potem przytomne złapałam rybka i wrzuciłam do kubka. 

Wyglądał na lekko ogłuszonego, ale patrzył ciągle wyzywająco, a potem żeby już nie ryzykować wpuściłam go do akwarium, zasunęłam pokrywę i zaczęłam normalnie oddychać. Nic mu się nie stało, pływa sobie dziarsko, ewidentnie z siebie zadowolony.

Wyglada na to, że jestem w stanie rozwydrzyć nawet rybę.







1 komentarz:

  1. No Pani ! To ja się już szykuję i gotuję na Ciebie :).
    Tymczasem, ledwo już żyjąc i podpierając się nosem wyłączam się od jutra z rzeczywistości na najbliższy tydzień i wchodzę w inny - bajkowy świat :)
    Buziaki !

    OdpowiedzUsuń