wtorek, 19 grudnia 2017

Mały aneks, czyli kożuszka ciąg dalszy

Zastanawiałam się czy opisać jak potoczyły się losy mojego kożucha, bo temat wydawał mi się zdecydowanie mniej ekscytujący niż świąteczne światła Nowego Jorku, ale co tam jedziemy z tematem !

Z Polski na emigrację przywiozłam rożne rzeczy min. bardzo cieplutki i milutki kożuch, zakupiony w środku lata w Nowym Targu. Przy okazji chciałabym serdecznie pozdrowić wszystkich mieszkańców Bukowiny Tatrzańskiej, spędziłam tam kilkakrotnie część wakacji i zawsze było super. 

Wracając do kożucha, ponieważ świetnie się sprawdzał w Polsce, a wzrost i znaczący przyrost wagi, mam nadzieję mi nie grozi, przetransportowałam go do Stanów.


Tu mała dygresja. Po zwiedzeniu wielu krajów, przekonałam się, że przebywając w obcych stronach należy przyjrzeć się tubylcom. Co jedzą, jak się ubierają i czym się leczą. Stwierdzenie "co kraj to obyczaj", nabiera wtedy zdecydowanie mocniejszego sensu. 

Jak minęło lato i rozkręciła się na całego jesień, zaczęliśmy lekko marznąć. Przytomnie rozejrzałam się po sąsiadach. Wszyscy zaczęli nosić kurtki. Przesadą byłoby stwierdzenie, że były jednakowe, ale niewątpliwie w jednym stylu, ciepłe, wodoodporne, wiatroodporne i z kapturami obszytymi futerkiem.

W celu dopełnienia obrazu ocieplane futerkiem kozaki, wersja na śnieg i na sucho.

Zdecydowałam się zaryzykować i najpierw zakupiłam buty. Okazały się strzałem w dziesiątke, ciepłe i wygodne jak rękawiczki. 

Moje starsze dziecko po dogłębnej obserwacji matki,  rownież zapałało chęcią posiadania takich butów, tylko w wersji bardziej nowoczesnej, a nie menopauzalnej. 

Mąż wyraził chęć przetestowania kurtki, w związku z tym poszliśmy za ciosem i zakupiliśmy kurtki w amerykańskim stylu z kapturami. Małżonek uszczęśliwiony przestał marznąć, a ja wyglądałam bardzo sportowo. 
Na marginesie, kurtki, też okazały się trafionym zakupem, do czasu spadku temperatury. Kiedy zrobiło się naprawdę zimno przeprosiłam się z kożuszkiem i odświeżyłam uczucia patriotyczne. 

Od razu stałam się "lokalną atrakcją". Zaczęło się od szkoły, jak pierwszy raz się pojawiłam, wszyscy mieli miny jakby oczekiwali, że na łańcuchu będę prowadzać wielkiego, polarnego niedźwiedzia. 

Mamy zaczęły mnie delikatnie wypytywać czy mi jest ciepło. Mnie było, nie wiem jak im. 

Sytuację w knajpie już opisałam, w sklepach wytrzeszcz był stosunkowo najmniejszy. 

To są plusy i minusy życia na przedmieściach. W Nowym Jorku można chodzić nago (osobiście widziałam panie topless na Broadwayu) i nikogo to nie interesuje. Ale z drugiej strony lubię ten nasz "grajdołek" z wiewiórkami. 

Najśmieszniejsze, że po pewnym czasie zaczęły się pojawiać przed szkołą inne mamy opatulone podobnie jak ja. Jedna z nich zaczepiła mnie kiedyś i powiedziała z westchnieniem ulgi: "Jak to dobrze, że zaczęłaś nosić taką, fajną ciepłą kurtkę bo teraz mnie już nie jest tak łyso". Oczywiście tłumaczenie niedosłowne, ale sens wypowiedzi pozostał niezmieniony. Poczułam się jak prawdziwa pionierka.

Okazało się szybko, że wszyscy obcokrajowcy z krajów, gdzie bywa naprawdę zimno posiadają podobne wdzianka. Teraz wszyscy wyglądający jak egzotyczne miśki z importu, spotykamy się radośnie przed szkołą i pławiąc w cieple patrzymy współczująco na lekko trzęsących się tubylców.


3 komentarze:

  1. Czcionka jakby mniejsza... Następnym razem poproszę normalny rozmiar, bo oczka już nie te :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój błąd ! Mam nadzieje, ze już teraz bedzie normalnie😋😍👌😉

      Usuń
  2. Yes :-). Juz rozmiar czcionki "dla starszej pani" :-)

    OdpowiedzUsuń