poniedziałek, 13 listopada 2017

Łabędzi śpiew za Ojczyzną, czyli polski sklep spożywczy

Kiedy szykowaliśmy się na wyjazd do Stanów, jeden z kolegów mojego męża, który właśnie wrócił na łono rodziny ostrzegł nas grobowym głosem: " Uważajcie co jecie". 

Ponieważ mało rzeczy na świecie jest tak wielkich jak głupota ludzka, radośnie zignorowalismy ten fakt. Kolega nie wyglądał na wynędzniałego, założyliśmy więc błędnie, że przesadza. 

Pierwsze godziny w Ameryce boleśnie zweryfikowały, że kolega jest osobą szczerą do bólu, a my mamy przerąbane. Na pewno w Nowym Jorku jest mnóstwo miejsc, gdzie można zjeść coś smacznego, tylko niestety trzeba wiedzieć gdzie. Na filmach to wygląda wszystko bardzo ładnie, eleganckie knajpki, apetyczne parujące dania, randki, uzdolnieni kucharze, blask świec i romantyczne porywy serca w powietrzu. Wszystko pięknie, ale jeżeli masz na głowie kupę spraw do załatwienia, przemieszczasz się z obłędem w oczach po Manhattanie to po prostu chcesz siąść w jakimś fajnym miejscu i zjeść coś ciepłego. 

W praktyce słaniając się ledwo na nogach ma się do wyboru: pochłonąć w biegu hot- doga lub bajgla na ulicy (wspominałam już wcześniej jak miła i przytulna atmosfera tam panuje),  ewentualnie zaryzykować restaurację, o której nic się nie wie. Z czystym sumieniem mogę przysiąc, że próbowaliśmy w rożnych miejscach i prawie zawsze to była kulinarna katastrofa. Myślę, że nawet Madzia Gessler wpadłaby w depresję, zostałaby weganką i zmieniła zawód. 

Zaczynając od menu, zamawia się coś, co potem wyglada zdecydowanie inaczej niż w opisie, smakuje jeszcze gorzej, a na koniec ma się zgagę i wielki rachunek do zapłacenia.

Po wylądowaniu na przedmieściach zauważyłam sporo małych sklepików, które wszystkie nazywały się delikatesy, różniły się tylko narodowością. Nie od razu zrozumiałam ten aspekt lokalnego kolorytu, aczkolwiek bardzo szybko pojęłam geniusz tych małych przedsiębiorstw istniejących w cieniu wielkich spożywczych gigantów.

Przy pierwszych większych zakupach w standardowym spożywczym sklepie amerykańskim chyba każdy jest ogłuszony kolorem, różnorodnością, a przed wszystkim wielkością produktów. Wielokilogramowe torby mąki np.(o funtach bedzie kiedy indziej), robią wrażenie....do czasu kiedy pławiąc się w ogromie tych dóbr konsumpcyjnych spada na człowieka przerażająca myśl: GDZIE JEST BUŁKA TARTA ? Obiektywnie przyznaję,  że może gdzieś jest, ale ja jej nigdy nie znalazłam. 

Rodzina, w desperacji wynikającej z coraz bardziej realnej wizji znikającego polskiego schabowego w panierce, zaczęła składować czerstwe pieczywo, żeby w sposób chałupniczy wyprodukować niezbędny produkt. 

I tu pojawia się temat polskiego sklepu. Żeby było śmieszniej i bardziej amerykańsko dowiedzieliśmy się o nim od Hinduski. Udaliśmy się tam niezwłocznie, tak naprawdę nie wiedząc dokładnie czego możemy oczekiwać. Aczkolwiek mam wrażenie, że wszyscy uczciwie modlili się o cud.
 "Polskie delikatesy" przypominały raczej mały sklepik spożywczy bez większych aspiracji, niż luksusowe miejsce pełne wyszukanych, zagranicznych, produktów żywnościowych, a mimo to wywołały u mnie pierwsze, żałosne jęknięcie duszy z tęsknoty za krajem. Cała rodzina hiperwentylowała się ze szczęścia, każdy znalazł coś dla siebie, ogórki kiszone, rożne wędliny, kaszankę i oczywiscie, bohaterkę dnia - bułkę tartą. 

Przy okazji co ciekawe klientami tylko mniej więcej w połowie byli Polacy, resztę stanowili głownie Amerykanie. Hitem dnia była scena kiedy wybieraliśmy kabanoski i jeden Amerykanin poprosił - uwaga cytuję " Kiszka please". Okazuje się, że w Ameryce można się rozerwać nawet w polskim sklepie spożywczym !

6 komentarzy:

  1. Hi, hi, ja kiedyś próbowałam w zwykłym (wcale nie małym) sklepie kupić kaszę jaglaną. Najpierw myślałam, że to kwestia mojej wymowy (i trochę sie zawstydziłam), a później jak pokazałam w telefonie o co mi chodzi (Google translate), to się okazało, że i tak nie wiedzą. Ale dla sprawiedliwości dodam, że w Whole Foods wiedzieli od razu :-).

    OdpowiedzUsuń
  2. Bułkę tartą dostaniesz w każdym markecie. Są w wersji Italian Style (z przyprawami)i plain :) Musisz szukać bread crumbs, z tego co do tej pory widziałam, to zawsze były w kartonowej "puszce"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, poszukam ! 😊

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Nie ma sprawy 😊 mam nadzieję, że uda Ci się ją znaleźć.
      A tak przy okazji świetny blog, przeczytałam wszystko za jednym zamachem 😊

      Usuń
    4. Dzięki jeszcze raz ! Postaram się kontynuować 😘😀🤪. Pozdrawiam

      Usuń