niedziela, 11 sierpnia 2019

Aruba, czyli bajkowe plaże bez efektów specjalnych

Lot na Arubę przebiegł mi bardzo miło, aczkolwiek pod koniec zaczęłam się lekko niepokoić bo oprócz, pięknej skądinąd wody, nie było widać nic więcej. 
Podwozie wypuszczone, a za oknem tylko woda, zapowiedzieli lądowanie, za oknem woda, samolot już prawie woduje, a za oknem nawet śladu lotniska. 
Nagle w sekundzie pojawił się pas i samolot wylądował. 
Odbyło się to w tak ekspresowym tempie, że nie zdążyłam nawet zrobić zdjęcia.


Pierwsze co zwróciło moją uwagę, jak wyszliśmy z lotniska, oprócz upału oczywiście, był brak roślinności. W porównaniu do Barbadosu Aruba okazała się sucha i jakby wyschnięta.
Patrząc na krajobraz w drodze z lotniska do hotelu, ciężko było sobie wyobrazić, że za chwilę znowu zobaczymy jakąkolwiek wodę. Zaczęły za to się pokazywać bardzo fajne kaktusy i oczywiście obowiązkowe palmy, ale niewiele ponad to. 


Dotarliśmy do hotelu, który przypomina malutkie, samowystaczająca państewko. Siedmiopiętrowe trzy osobne budynki, a na dole restauracje, obowiązkowe bary, sklepy, kasyno i rożne gabinety spa. Praktycznie można nie opuszczać terenu i bez wysiłku spędzić bardzo rozrywkowe wakacje, łącznie z zakupami, upiększaniami i wieczorkami artystycznymi na dodatek.


Póki co, całą moją rodzinę ciągnęła plaża. Rok temu na Barbadosie miałam możliwość zobaczenia z bliska prawdziwą, karaibską plażę, jak z katalogu turystycznego.
Nie ukrywam, że  tyle słyszałam o plażach na Arubie, że już nie mogłam się doczekać.
Rzeczywistość mnie nie zawiodła, wręcz przeciwnie ogłuszyła.
Plaże są prześliczne z białym, drobniutkim piaskiem, a Morze Karaibskie jest obłędnie ciepłe, mniej słone niż Śródziemne, a kolory są tak piękne, że ciężko uwierzyć, że są prawdziwe.
Woda jest tak ciepła, że z ręka na sercu mogę powiedzieć, że zdarzyło mi się w życiu brać chłodniejsze kąpiele, zainicjowałam także tak zwany peeling karaibski, czyli nacieranie ciała piaskiem na brzegu, a następnie grupowe nurkowanie w błękitnej wodzie. Efekt zarówno wizualny, psychiczny jaki i rozrywkowy lepszy niż super ekskluzywne spa.








I o ile palmy, czy plaże są też bez dwóch zdań równie piękne na Barbadosie, czy w Meksyku, to na Arubie występuje w postaci dodatkowego bonusa wiatr, silny i ciepły.

Wieje cały czas, przez to upał zamiast męczący jest przyjemny, a palmy wyglądają, jak w środku lekkiego huraganu, są wysokie i powyginane.

W ramach dodatkowych rozrywek zaraz na samym początku rozwalił mi się kostium kąpielowy. Miałam do wyboru: kapać się w koszuli, przywrócić modę toples, (może pomysł niekoniecznie trafiony, trzeba mieć trochę litości nad ludźmi, którzy chcą bez traum spędzić wakacje), lub kupić w tempie ekspresowym nowy.
Kostium nabyłam, aczkolwiek wyboru specjalnego nie było, co ciekawe za to można było kupić mnóstwo gaci kąpielowych dla panów. 

Nie wnikałam w powód tej rażącej dyskryminacji płciowej.


Pierwszy dzień zakończyliśmy, jak przystało na świeżych turystów, zachodem słońca, który wyglądał jak w kinie.
I teraz pozostaje nam tylko zobaczyć jak rozwinie się akcja tej romantycznej historii z przygodami.

1 komentarz: