Moja, biedna córka, po przeczytaniu ostatniego wpisu wpadła w panikę.
Oto stanęła oko w oko z ziejącą ogniem narodowym smoczycą matką, która dodatkowo zagroziła powrotem do domu.
Córka, o której można już spokojnie powiedzieć, że jest trójjęzyczna, zupełnie nie ma w planach powrotu na stałe do kraju nad Wisłą.
Wręcz przeciwnie otworzył jej się cały świat i ona bardzo chętnie będzie krzewić polskość, ale za granicą.
Także teraz pod okiem nie tylko matki, ale i siostry, szanse juniora na samowolkę językową spadły drastycznie, a mnie oprócz nauki języka pozostaje wychować go w przekonaniu, że: "Polak to brzmi dumnie".
A w obecnych czasach nie jest to ani łatwe ani oczywiste. W zastraszającym tempie tracimy ideały i tożsamość. Za zmianę ustroju i upragnioną Wolność przyszło nam zapłacić wysoką cenę, wygląda na to, że straciliśmy kawałek duszy i serca.
Odcięta od polskiej telewizji, dzięki łaskawości YouTube, mam możliwość śledzenia „co tam panie w polityce”.
Po kilku pobytach w kraju, kiedy zauważyłam, że duch w narodzie podupadł, chcąc nie chcąc zaczęłam słuchać co ci wszyscy znawcy tematu mają do powiedzenia.
A mają bardzo dużo, tylko gorzej z jakością.
Jedna rzecz zwłaszcza rzuciła mi się w oczy i uszy. Otóż bardzo ważne persony, wręcz filary społeczeństwa, coraz częściej zaczęły poruszać temat naszej historii i dumy narodowej.
I już zaczęłam nabierać otuchy, kiedy dotarło do mnie, że według nich Polacy nie mają prawa uważać się za wspaniały naród z bogatą historią, bo nim nie są, wręcz przeciwnie powinni się wstydzić i przestać podtrzymywać mit dzielnych huzarów, tudzież partyzantów co z gołymi rękami szli na czołgi.
Podsumowując, może i szli, ale w międzyczasie lekko zboczyli z drogi chwały.
Pomimo mojego, buzującego ducha patriotycznego nigdy nie straciłam kontaktu z rzeczywistością i nie uważałam Polaków za chodzące ideały i naród, który bez skazy na honorze przetrwał ostanie dwa tysiące lat.
Każdy naród, a nawet niewielka społeczność zawsze ma jakieś grzechy na sumieniu.
Ale my zamiast przyznać się do błędów, podejrzanie chętnie zaczęliśmy grafitować w kierunku dobrowolnego usunięcia wszystkich ideałów. Można powiedzieć amputacja bez znieczulenia zamiast kilku szwów.
Tylko, że moim zdaniem na stratę ideałów mogą sobie pozwolić ludzie dojrzali, zrównoważeni i bardzo silni, którzy wiedzą kim są, lub kim nie chcą być.
Młodzi ludzie, którym przyszło żyć w kraju, gdzie nie ma już potrzeby o nic naprawdę ważnego walczyć, ani nie można z niczego być dumnym, mogą po prostu poddać się i tylko wegetować.
Tutaj nie będę oryginalna, człowiek bez dumy z własnego kraju i siły jaką mu daje przynależność do swojego narodu, jest jak drzewo bez korzeni, wcześniej czy później upadnie, nie będzie „umierał stojąc”.
I jak bardzo melodramatycznie by to nie brzmiało nie przetrzyma burzy, a burze targają nami cały czas i nigdy nie przestaną.
Co robimy z tym wzniosłym zawołaniem Bóg, Honor, Ojczyzna ?
Pomyliliśmy Boga z księżmi, straciliśmy Honor i wstydzimy się własnej Ojczyzny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz